Eksperci od wszystkiego
Ledwie tylko ogłoszono wyniki plebiscytu na najlepszego sportowca kraju w 2024 r. a na fora internetowe już wylegli eksperci od wszystkiego, a w szczególności od krytykowania tego co niezgodne z ich poglądami. Co tym razem było nie tak, zdaniem tych wybitnych specjalistów? Otóż niewłaściwe było miejsce które w plebiscycie zajeła Iga Świątek. Które miejsce powinna więc zająć? Tu raczej nikt nie wypowiadał się otwarcie, ale na pewno nie dopiero czwarte. W tym krytycy byłi jednogłośni i jednomyślni. A ja pozwolę sobie skrytykować nie wynik plebiscytu, lecz kontestujących te wyniki pseudoekspertów (bo nie jest to dziedzina, w której można być prawdziwym ekspertem). Formuła tego plebiscytu, czego może eksperci się nie dowiedzieli, jeżeli nie przeczytali regulaminu, dość jednoznacznie wskazuje, że nie jest to wymierna ocena osiągnięć poszczególnych sportowców według z góry przyjętych kryteriów, lecz po prostu plebiscyt popularności. Nie mają tu więc znaczenia porównywalne osiągnięcia, lecz ogólny wydzwięk, głownie chyba emocjonalny jaki wywołała postawa danego sportowca w minionym roku, na co wpływ miały oczywiście także jego osiągnięcia, ale z pewnością nie ściśle wymierzone i porównane z osiągnieciami innych osób. A ci krytykanci czy faktycznie wiedzą, potrafią to określić , kogo krytykują? Czy tych co zagłosowali stawiając na pierwszym miejscu innego sportowca niż Igę Świątek? Chyba nie, bo jednak nikt nie kwestionował liderki plebiscytu. A więc może tych co postawili Igę Świątek niżej jak na drugim miejscu? Chyba też jednak nie, bo przecież można chyba cenić dwóch sportowców wyżej od Igi Swiątek, tym bardziej, gdy mają większe osiągnięcia olimpijskie niż ona. A można też być zwolennikiem sportów grupowych? Chyba tak, i w ten oto sposób Iga Świątek wędruje już na czwarte miejsce, które faktycznie zajęła w tym roku. I takie to jest dziwne? Komedia? No chyba jednak nie. Można przy tym także zwrócić uwagę, iż zwycięstwa olimpijskie zawsze były wyżej cenione, niż nawet wielokrotne wygrane w innych konkursach. Adam Malysz który czterokrotnie wygrywał puchar świata w skokach, był niepocieszony, że nie udało mu się zdobyć olimpijskiego złota. Podobnie było z Justyną Kowalczyk, która bardziej ceniła swoje medale olimpijskie, niż wybitne przecież , pucharowe osiągnięcia. Nie powinno więc chyba tak bardzo dziwić, że w roku olimpijskim wyższe miejsca osiągnęli olimpijcycy – zdobywcy zlotych, srebrnych medali niż inni sportowcy, tym bardziej, gdy ci nie osiągnęli jakichś spektakularnych sukcesów w bieżącym roku. Oczywiście utrzymywanie się na topie i powtarzanie osiągnięć też jest cenne, o czym świadczy wcale nie aż takie złe miejsce Igi Świątek w plebiscycie. A tak w ogóle czy to wypada kwestionować wolę ludu? Czy nie jest to jednak przejawem pogardy wobec tego ludu? Czy „eksperci” pomyśleli nad tym, czy po prostu uznali, że to ich zdanie jest najważniejsze?
Dodaj komentarz