Seks na pierwszej randce
Czytając wypowiedzi na ten temat, aż nie chce się wierzyć, że to dwudziesty pierwszy wiek, a komentujący to - przynajmniej pozornie - w miarę światli ludzie, skoro korzystają z internetu i są obeznani ze sposobem komentowania artykułów w nim zamieszczonych. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że już w tym założeniu może tkwić błąd i wypisujący komentarze to wcale nie żadna awangarda społeczeństwa. Nie mniej jednak wydaje się, że chociaż częściowo jest to jednak emanacja poglądów co najmniej sporej grupy osób zamieszkałych w tym kraju (i posługujących się językiem polskim - co prawda w różnym stopniu znajomości pisowni polskiej).
Mogłoby się wydawać, że feministki nie mają już o co walczyć, ale po przeczytaniu paru komentarzy to założenie jawi się jako całkowicie błędne. Seks na pierwszej randce - mężczyźni - oczywiście tak, kobiety - raczej nie, ale częściej - na pewno nie.
No, zastanawiające jest, jak mogło by w takim razie do tego seksu dojść skoro (przeważnie) potrzebne jest tu raczej na pewno współdziałanie dwóch płci, a jedna nie powinna tego robić. Nie wiem czy wyraziciele poglądów nad tym myśleli, raczej nie, bo chyba zauważyli by tą logiczną sprzeczność.
Ciekawe także, że podobne poglądy wyrażają i mężczyźni i kobiety, są co prawda mężczyźni, niewielu, którzy nie mieli by za złe dziewczynie, gdyby zgodziła się na taki seks, a nawet gotowi byliby się z taką dziewczyną ożenić, z tym że z kontekstu wypowiedzi widać na ogół, że uważają się wówczas za niezwykle światłych, a swoją postawę, za pewnego rodzaju wręcz poświęcenie.
Takie poglądy: kołtuńskie, drobnomieszczańskie, zaściankowe niestety dominują nadal w społeczeństwie polskim. Chciałoby się z miejsca pohulać z dziewczyną, ale jak ona też chce i zgodzić się na to, to jest ladaco, łatwa, latawica - nie używając o wiele wulgarniejszych określeń, które się pojawiają.
Więc ciągle jeszcze wielkie wyzwania przed feministkami, gdyż niestety takie są poglądy nie tylko wielu mężczyzn, ale też i co najmniej znaczne grupy kobiet, które ciągle godzą się na to, że w pewnych sprawach wolno im znacznie mniej.
A celowe wydaje się zapewnić wszystkich komentujących, że to kiedy dochodzi do seksu między dwoma osobami odmiennej płci (być może tej samej również) nie powinno być przedmiotem obyczajowej regulacji, lecz wyłącznie przejawem emocji tych osób, ich szczerości w uczuciach, w przekazywaniu swoich prawdziwych pragnień, szacunku do drugiej osoby. Jeżeli kogoś kto się przed nami otwiera i daje nam z siebie najwięcej jak można, uważa się za osobę niegodną, to samemu jest się taką i do tego zakłamaną osobą, która skłania inną do czynów, jakie uważa za niegodziwe.
Dodaj komentarz