Zauroczenie
Niektórzy twierdzą, że to miłość. Ale ja neguję istnienie takiego uczucia między partnerami. To po prostu zauroczenie. Kiedy jesteśmy zauroczeni osobą, którą obdarzamy naszym uczuciem wydaje się nam ideałem. Wyolbrzymiamy jej zalety, a wad albo wcale nie widzimy, albo marginalizujemy czy bagatelizujemy. Dlatego w okresie zauroczenia uważamy się za niezmiernie szczęśliwych, ciesząc się że tak wspaniała osoba nas zauważyła, akceptuje, a może też darzy uczuciem podobnym jak my ją. Ale zauroczenie mija dość szybko (szczęśliwe dni zawsze mijają szybko), a potem przychodzi szara, brutalna codzienność. Te jeszcze niedawno uwielbiane zalety nie wydają się nam już tak istotne, o ile jeszcze w ogóle je zauważamy, natomiast wady rosną w postępie geometrycznym, drażnią nas coraz bardziej, stając się powoli tak uciążliwe jak sól w oku. Zaczynamy powoli dziwić się sobie jak mogliśmy być tak zaślepieni, dlaczego nie widzieliśmy tak wyraźnych objawów złych cech, pomniejszaliśmy to co złe, a kilka niewiele znaczących gestów i zachowań wzbudzało nasz, jak obecnie widzimy, niczym nie uzasadniony zachwyt. Uśmiech już nie wydaje się nam zachwycający, lecz jakby złośliwy, czy wręcz szyderczy, żarty nie śmieszą, a nawet drażnią, uważane dotąd za zwykłe słowa powodują niesmak, gdyż nadajemy ich całkowicie inne znaczenie, niż jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy wcześniej. Obwiniamy siebie samych za głupotę i ślepotę, czy nie widzieliśmy jaki to faktycznie obleśny i paskudny osobnik (osobniczka)? To oczywiście skrajne odczucia, które nie zawsze występują aż z takim natężeniem, ale tak czy inaczej, ta dotąd uwielbiana istota błyskawicznie traci w naszych oczach większość blasku, który dotąd nas zaślepiał i nie pozwalał na trzeźwy, racjonalny osąd. Jeżeli więc ludzi połączyło tylko zauroczenie, a nie trwała, oparta na solidnych podstawach więź, to taki związek bardzo szybko ulega rozkładowi, a to czy mimo tego nadal jest utrzymywany przy życiu zależy już tylko od powiązań jakie powstały w okresie zauroczenia. Jeżeli są one dość silne i trudne do zerwania, związek trwa nadal, mimo że uczucie między partnerami już się całkowicie wypaliło. Ale bywa już wtedy wspólne mieszkanie, wspólny kredyt lub inne zobowiązania, wspólne interesy, znajomi, może nawet wspólne dzieci. I potrzeba wówczas silnej determinacji lub impulsu by taki związek zerwać. Gdyby nie te powiązania większość związków rozpadała by się już po kilkunastu miesiącach, góra kilku latach, gdy minął okres wzajemnej fascynacji. Oczywiście fascynacja nie musi być wzajemna, z jednej ze stron może to być kalkulacja i póki ona się nie zmieni strona ta będzie robić wszystko, by związek utrzymać. Dlatego osobiście jestem zwolennikiem związków z rozsądku, a nie z zauroczenia, gdyż one trwają dłużej, mają solidniejsze podstawy, a jeżeli zaspokajają interesy obu stron mogą być nawet niezwykle trwałe. Czy wy też tak uważacie? Czekam na głosy za i przeciw, gdyż uważam to za wspaniały temat do dyskusji.
Dodaj komentarz